Hmm. Mam jako taki pomysł na poziom, spróbuję go opisać jak najlepiej potrafię

. Przede wszystkim ważne, aby miał klimacik, dokładniej taki dreszczyk chociaż, ale najważniejsze, aby była rozpierducha, jak na painkiller'a przystało. Poziom wyglądałby tak: Zamknięty na cztery spusty stary, duży dom. Na ścianach różne napisy, napisane krwią. Latające w koło zjawy, duchy. I pałęczące się pod nogami gigantyczne ilości goblinów, i takich mniejszych potworków. Oczywiście zabijamy je, powoduje to wielką masakrę :]. Widzimy wkońcu otwarte drzwi, radocha, biegniemy, przed nosem niestety zamykają się nam drzwi. Obracamy się, tam pokazuje się scena a'la The Ring, przed nami stoi dziewczynka, dość straszna, coś jak Samara Morgan, robi zamach i po chwili znikam( wszystko trwa błyskawicznie). Wystraszeni kontynuujemy przechadzkę po domu, idziemy po skrzypiących schodach, wydłużają się co chwilę. Słyszymy dzwięk pozytywki, biegniemy w stronę jej głosu. Nagle, zapadają się schody, spadamy na głowy 'większym' goblinom. Staramy się je niszczyć, lecz ich przybywa coraz więcej, po chwili wszystkie znikają, wchodzimy do pewnych drzwi i nagle znajdujemy się w labiryncie z bossem. Wygląda jak wielki grubas, zamiast rąk ma wiertarki, porusza się zwinnie na nogach. Tym, że jest masywny, blokuje przejście w labiryncie, wydajemy w niego całą amunicję, nic. Nagle wpadamy na pomysł, strzelamy w oczy przeciwnika, on oślepiony macha wiertarkami gdzie popadnie, próbujemy wskoczyć na niego, nagle trafia nas wiertarka. Z 10'ma hp strzelamy w wiertarki, nagle jedna z wiertarek odpada. Boss rusza, potyka się o wiertarkę i nadziewa się na nią, odwracamy się, idziemy. Słyszymy krzyk, boss podnosi się, wyjmuje wiertarkę z brzucha, flaki i krew leją się na ziemię, zamachuje się i po chwili w naszą stronę leci wiertarka, uderza w nas, giniemy. Koniec levela, rozpisałem się jak cholera, tak btw. To mój pierwszy post, witam wszystkich użytkowników forum

.