Ja bym zrobił takiego czarnego Astharota z Overdose który byłby większy od wszystkich bossów z całej sagi Painkiller. Żeby go zabić trzeba podejść do jego stóp i pociąć. Demon padłby na kolana wtedy tylko trzeba wdrapać mu się na plecy i pociąć czaszkę. Sęk w tym że jak podejdziemy do stóp Asthalor (bo tak nazwałem swojego bossa) rozwija swoje wielkie skrzydła i zaczyna nimi machać. Wiatr wytwarzany przez skrzydła nie dość że nas odpycha to jeszcze zabiera nam część zdrowia. Wtedy trzeba wyciągnąć Bełtacza i podziurawić Bossowi skrzydła. Później trzeba już tylko wykonać wszystkie powyższe czynności.

Może jeszcze założycie temat typu "Ile razy dnia włączacie Painkillera?"?

Co jest takiego złego w tym temacie? Chociaż...Ile razy dnia włączacie Painkillera da się zrobić Żartuję. Powtórzę: Co jest takiego złego w tym temacie?

 W tym temacie piszcie jacy są wasi ulubieni Bossowie.

To ja zacznę: Mój ulubiony Boss..Alastor i ,,NekroBubuś z Painkillera pierwszego i jeszcze Król Alastor z Battle Out Of Hell.
Doliczę jeszcze Sammaela z Overdose i Astharota z Ressurection.
PS.Zauważyliście że Alastor z pierwszej części ma trochę idiotyczny wyraz twarzy? Cały czas szczerzy te swoje długie białe ząbki